(0 szt)
zł
zobacz koszyk
dobry, okładka z niewielkimi otarciami, przybrudzeniami, przyżółceniami i przygieciami, na grzbiecie nieduże ślady czytania, trochę pożólkły papier, kilkanaście kartek z lekko podgiętym górnym rogiem, na odwrocie strony tytuowej dawny numer prywatnej biblioteczki
Kaputt jest książką okrutną. Jej okrucieństwo to najdziwniejsze ze wszystkich doświadczeń, jakie przyniósł mi widok Europy w latach wojny. A jednak wśród bohaterów tej książki wojna jest postacią zaledwie drugorzędną. Można by powiedzieć, że ma jedynie wartość pretekstu, gdyby nie to, że preteksty nieuniknione przynależą do sfery fatalizmu. Wojna pełni tu właśnie rolę fatum. W takim jedynie charakterze wkracza do tej książki. Powiedziałbym, że pojawia się tam nie jako postać działająca, lecz jako widz, w tym sensie, wjakim sensie może być widzem krajobrazu. Wojna jest obiektywnym pejzażem tej książki.
Głównym bohaterem jest Kaputt, potwór radosny i okrutny. Żaden wyraz nie zdołałby lepiej niż to twarde i tajemnicze niemieckie słowo kaputt, dosłownie znaczące "złamany, skończony, zdruzgotany, przepadły", wyrazić tego, czym jesteśmy, czym jest w tej chwili cała Europa: stosem gruzu i odpadków. Ja jednak - podkreślam to z naciskiem - wolę tę Europę "kaputt" od Europy wczorajszej, Europy sprzed dwudziestu, trzydziestu lat. Wolę świat, w którym wszystko trzeba budować od nowa, niż taki, w którym trzeba przyjąć wszystko jako nieodwracalne dziedzictwo.
Przedmowa autora Dzieje pewnego rękopisu, str. 12
[Czytelnik, 1962]