(0 szt)
zł
zobacz koszyk
bardzo dobry, okładka z minimalnymi zarysowaniami
Na początku było słowo.
A potem Bóg stworzył wyraz.
Wyrazy znam brzydkie, słowa mam dla ludzi.
Miodek: Wrzuciłem na bloga swoją focię ze słynną szafiarką i gimbaza miała polewkę.
Markowski: Zupełnie nie ogarniasz bazy. Ale obciach!
Bralczyk: Profesorze, polewka z kolegi? To hejt.
Z powszechnie znaną lekkością, humorem i "oczywiście oczywistą" erudycją panowie profesorowie Bralczyk, Markowski i Miodek przeprowadzają nas przez labirynt znaczeń, dawnych i nowych, sypiąc obficie przykładami i anegdotami. I tłumaczą, pochylając się z aprobatą, dziwiąc się, prześmiewając, a nawet złoszcząc, choćby na gwiazdy mediów, że lansują "odrażające pod każdym względem, także fonetycznym", słowo "zajebiście"...
Dlaczego mąż, żona czy szef, którzy zatruwają nam życie, są "toksyczni", a nie "trujący"?
Czy rzeczywiście "hejtować" jest łatwiej niż "nienawidzić"?
Co zrobić z "paparazzo" i czy kobietę zajmującą się namolnym fotografowaniem nazwalibyśmy "paparacka"?
Jak to się stało, że "polewka" - zupa - zmieniła się w "polewkę", którą mamy z kogoś?
Kiedy "facet" całe lata funkcjonujący w polszczyźnie jako żartobliwe, ironiczne, lekceważące określenie mężczyzny zaczął faktycznie oznaczać "twardziela"?
Trzy po 33 to nie tylko opowieść o słowach i zwrotach. To kapitalna rzecz o naszej współczesności i życiu w ogóle. Bo jak powiedział Wittgenstein, "granice mojego języka są granicami mojego świata", co profesorowie słyszą doskonale i wychwytują natychmiast.
[Agora, 2016]