(0 szt)
zł
zobacz koszyk
dobry, okładka z niewielkimi otarciami i spłowiałym grzbietem, minimalne przybrudzenia bloku książki
(...) Lucyferyzm w Źródle jest najwyraźniej dwuznaczny, jest przede wszystkim tutejszy, ziemski. Plenipotent Lucyfera pojawia się wprawdzie nie wiadomo skąd i znika, jak sugerują ostatnie zdania narracji, w zaświatach, nie ma jednak żadnych powodów, aby wykluczyć jego proweniencję na wskroś ludzką, mogłoby to stanowić całkiem dobre rozwiązanie kwestii dwuosobowości głównego protagonisty Źródła.
Dysponentem lucyferycznych plenipotencji, które znalazły uosobienie, okazałaby się wtedy anonimowość łaknąca desperacko imenności, zamiany beztwarzowości w twarz nawet taką, która trzeba ukryć, przekształcenie bezsiły we władzę nad ludzkim (swoim i powszechnym) strachem, przezwyciężanie samotności poprzez jakiekolwiek, niechby i zbrodnicze, w spólnictwo. (...)
Z recenzji Henryka Berezy
[Iskry, 1986]