(0 szt)
zł
zobacz koszyk
bardzo dobry, okładka z nieznacznymi zarysowaniami i przygięciami rogów, trochę nieco pożółkły papier i blok książki od zewnątrz
Kiedy Bóg Ojciec i Matka Natura wyprodukowali człowieka, nie zdawali sobie pewnie sprawy z tego, że skazują go na ciężkie życie. By mu było lżej, człowiek wymyślił sobie kulturę, która miała go zabawiać i łagodzić ciosy, jakich doświadczał od losu. Z czasem jednak kultura spoważniała, więc musiała powstać jej bardziej frywolna siostra - popkultura. Ona dzisiaj działa najsilniej na wrażliwość człowieka, odpowiada jego oczekiwaniom i jest lustrem, w którym z lenistwa najchętniej się przegląda. Tyle że jest to lustro z gabinetu śmiechu - deformuje obraz, by było zabawnie. O tym, jakie obrazki pojawiają się w tym lustrze, traktuje ta książka, która jest z kolei czymś w rodzaju krzywego zwierciadła postawionego przed tamtym. To zabawa zabawą, ale też trochę opisów poważnych spraw, choć nie zawsze poważnie ujętych. Autor uważa, że i bez jego wysiłku świat jest ponury, więc nie chce tego pogłębiać. Kultura przeżywa kryzys, żywi się odpadkami i czeka na nowy impuls, który pobudzi jej rozwój. Na razie mamy, co mamy, i musimy się bawić tym, co mamy.
[Muza, 2006]