dobry, okładka z niewielkimi zarysowaniami i kilkoma przygięciami, trochę pożółkły papier i blok książki od zewnątrz, jedna kartka z wydawniczo nieco źle dociętym dolnym rogiem (nadmiar papieru)
Czarnoksiężnik z Archipelagu to opowieść o naukach pobieranych przez młodzieńca z wymyślonej krainy u fikcyjnych mędrców władających fantastycznym kunsztem czarnoksięskim. Zarazem jest to opowieść realistyczna - o kształtowaniu się osobowości, o dorastaniu wśród przeciwieństw, o tym, jak zapalczywa lekkomyślność staje się dojrzałością. Jest to wreszcie figuralna przypowieść o tym, jak można dorosnąć do sprostania własnej śmierci, nie popadając ani w nędzny strach, ani w głupią butę. Narracja toczy się czysto i spokojnie w kameralnym ściszeniu ... Sugestywny jest ... nastrój przymglonego Archipelagu wśród burzliwych wód Północy, a wręcz znakomita - naturalność przejść od skromnego mozołu żeglarzy i rybaków do pojawień zaświatowego żywiołu. Żywioł ten nie jest tylko tradycyjnym sztafażem baśni, stanowi bowiem przebraną w niesamowity strój, alegorycznie potraktowaną potęgę odpowiadającą rzeczywistym potęgom, jakie człowiek wyzwala w Naturze. Czary okazują się równie ułomne, wątpliwe i obusieczne, jak naukowe odkrycia. Przypomnę zbawczą przemianę młodego Geda w ptaka, która wyzwala go wprawdzie z opresji, ale sama staje się dlań nowym zagrożeniem. Toż to wręcz modelowa sytuacja ludzkiego poznania, bo i nauka, obdarzając nas nowymi swobodami, jednocześnie wprowadza nas w nowe zagrożenia.
Z posłowia Stanisława Lema
[Wydawnictwo Literackie, 1983]