Antykwariat NWS

(0 szt) zł
zobacz koszyk


opcje zaawansowane
zaloguj się | nie masz jeszcze konta?
🟤🟤 Serdecznie zapraszamy do osobistego obejrzenia naszej oferty w antykwariacie w Krakowie, w starej części Nowej Huty - na os. Górali 6, od poniedziałku do piątku w godz. 12-17 🟤🟤 🟠 Przy zamawianiu bez rejestracji, książki z koszyka są czyszczone po 24 gdz. 🟠




	

OFERTA NIEAKTUALNA

Książka została już kupiona.
Pozycja niedostępna.

DROGA NA MOLO W WIGAN

Wydanie z 2005 r. * Seria - Abenka

Autorzy:

Orwell, George

Wydawnictwo: Bellona
Miejsce i rok: Warszawa 2005
Wydanie: brak informacji

Cena: 39.00 PLN

Książka została już zakupiona.


Przekład:
Bartłomiej Zborski
Oprawa:
miękka bez obwoluty [ze skrzydełkami]
Ilość stron:
304
Format:
138 x 206 mm
ISBN:
83-11-10141-8
Stan:

dobry, okładka z niedużymi otarciami,zarysowaniami, przygięciami i naklejoną z tyłu starą ceną, niewielkie przybrudzenia bloku książki


Dodatkowe informacje:

Posiłki spożywane w domu Brookerów były jednakowo ohydne. Na śniadanie otrzymywaliśmy dwa plasterki bekonu i jedno jajko sadzone o bladym żółtku. Do tego chleb z margaryną, który często został pokrojony poprzedniego wieczora i zawsze znaczyły go odciski brudnych paluchów. Choćbym nie wiem jak taktownie prosił i tak nigdy nie udało mi się skłonić pana Brookera, żeby pozwolił mi samemu pokroić dla siebie pieczywo. Osobiście podawał mi moją porcję kromka po kromce, każdą mocno naciskając od góry szerokim usmolonym kciukiem. Na obiad serwowano nam najczęściej trzypensowe porcje duszonego mięsa, sprzedawane w puszkach - chyba należały do artykułów, którymi nasi gospodarze handlowali w swoim sklepie - gotowane kartofle, a do tego ryżowy pudding. Na podwieczorek jedliśmy chleb z margaryną, pokiereszowane ciasteczka, prawdopodobnie kupowane w piekarni jako "towar wybrakowany". Na kolację podawano nam blady i kruchy ser gatunku lancashire i biszkopty. Państwo Brooker nigdy nie używali tej nazwy. Zawsze mawiali z uszanowaniem, że podają nam »biskwity śmietankowe«.
- Proszę, niech się pan poczęstuje biskwitem śmietankowym, panie Reilly. Na pewno będzie panu smakował biskwit śmietankowy z serem - usprawiedliwiał się w ten sposób, że na kolację jest właściwie wyłącznie ser. Na stole stało kilka flaszek sosu worcester i wypełniony do połowy słoik marmolady. Polewanie sosem wszystkiego, nawet plasterka sera, było zwykłą praktyką. Nie pamiętam jednak, żeby ktoś się kiedykolwiek skusił na marmoladę, która była ohydną lepką mazią pomieszaną z kurzem.


"Prawdziwy geniusz. [...] Cały jego gniew i rozczarowanie znalazły właściwe ujście właśnie w Drodze na molo w Wigan".
Peter Ackroyd, The Times

[Bellona, 2005]

© Copyrights by Nowy Wspaniały Świat 2008 - 2024
design & hosting: giza.lap.pl
2.0 | Wykonanie trwało: 0.234 sek.