(0 szt)
zł
zobacz koszyk
dobry, okładka z nieznacznymi otarciami i przygięciami, na grzbiecie niewielkie ślady czytania, pożółkły papier
Ta książka jest prowokacją. Protestem. Walką. Waleniem pięścią w stół. Krzyczy, domaga się od czytelnika odwagi spojrzenia brutalnej prawdzie w oczy. Po takiej książce nie można zasypiać z łagodnymi wizjami pod powieką, lecz z oczyma szeroko i boleśnie otwartymi trzeba przecierpieć podyktowany przez pisarza rachunek sumienia. Jest to książka tylko dla wytrzymałych, tylko dla odważnych. Dla nich nie będzie rozczarowaniem. Będzie twórczym przeżyciem. Najogólniej - można by określić sens trudnej, bunotwniczej książki Maxence van der Meerscha mniej więcej w ten sposób: pisarz formułuje ostry, namiętny sprzeciw wobec medycyny lub raczej wobec świata lekarskiego zdradzającego świat ludzki, sprzeciw wobec lekarza zdradzającego człowieka; jednocześnie pisarz rzuca żarliwy apel, żarliwe wołanie o humanistyczne przymierze medycyny z człowiekiem, o więź miłości tych, którzy mają uzdrawiać, z tymi, którzy cierpią.
Ze Wstępu Zygmunta Lichniaka
[PAX, 1957]