dobry, okładka z niedużymi otarciami, trochę pożółkły papier i blok książki od zewnątrz, ten ostatni również z kilkoma wydawniczymi poprzecznymi pofalowaniami (idącymi od grzbietu)
Syn nieba Victora Segelena (1878-1919), mało poza Francją znanego poety symbolisty, archeologa, a nade wszystko sinologa, jest bez wątpienia najznaczniejszym dziełem pisarza. Powstało ono w 1910 roku, w czasie pobytu Segelena w Chinach; pod tytułem Kronika dni panowania. Po latach zapomnienia powieść doczekała się pełnego wydania w 1975 r. (Flammarion). Nie jest to powieść stricte historyczna. Kanwą jej wprawdzie są autentyczne wydarzenia, których widownią były Chiny u schyłku dynastii mandżurskiej (panowanie przedostatniego cesarza tej dynastii, Kuang-Su, oraz regencja jego ciotki, cesarzowej-wdowy, osławionej Ts'y-hi, bardziej znanej pod imieniem Jehonala), autor jednak poczyna sobie z materią historyczną dość swobodnie: zacieśnia ramy czasowe akcji i popełnia inne jeszcze nieścisłości. (...)
Powodują nim oczywiście względy artystyczne - zagęszczenie atmosfery dramatycznej, jaskrawsze wydobycie motywacji psychologicznych i politycznych konfliktu pomiędzy młodym cesarzem, rozumiejącym konieczność wszechstronnej modernizacji Chin (przede wszystkim w aspekcie kulturalnym i politycznym),a regentką uosabiającą najbardziej reakcyjne i ciemne siły zmurszałego reżimu mandżurskiego. (...) Segalen stworzył w Synu nieba własny wariant stylistyczny tego języka: oparł się przy tym na mającym dwuipółtysiącletnią tradycję klasycznym języku chińskim - języku o nieprzebranym bogactwie odcieni, ale i statycznym, hieratycznym i pod koniec dynastii mandżurskiej (a więc w początkach naszego stulecia) mocno już skostniałym. W tych jego "dekadenckich" cechach autor odnalazł niezwykłe walory estetyczne i rozkoszował się nimi z wyrafinowanym godnym spadkobiercy obu wspaniałych cywilizacji.
Z Noty tłumacza
[Wl, 1982]