dobry, okładka z otarciami, niedużymi zarysowaniami i przygięciami, grzbiet wydawniczo nieco niestarannie sklejony, z niedużymi śladami czytania, trochę pożółkły papier i blok książki od zewnątrz, ten ostatni również nieznacznie przybrudzony, kilka kartek z lekko przygiętym dolnym rogiem, zaś praktycznie wszystkie z nieznacznym śladem po dawnym podgięciu górnego rogu
Posłowie - Rajmund Kalicki.
* * * * * * *
Geneza Podróży do źródeł czasu wiąże się z pobytem autora w Wenezueli. Sensacyjna fabuła to tylko jeden z walorów tej książki. Człowiek drugiej połowy XX stulecia, o którym autor powiada: "Wyznaczona nam została era Człowieka-Zera, Człowieka-Pszczoły, kiedy dusz nie sprzedaje się Diabłu, lecz Księgowemu lub Dozorcy galerników", wyrusza w głąb puszczy nad Orinoko z garstką towarzyszy. Zostaje on wysłany jako znawca pierwotnych instrumentów muzycznych i teoretyk początków muzyki do Ameryki Południowej, celem zdobycia, w nie zbadanej jeszcze tamtejszej dżungli, prymitywnych instrumentów indiańskich. Istotną treścią książki są jednak przeżycia osobiste i wielka przygoda intelektualna bohatera, żyjącego wśród prymitywnej ludności, dzikiej przyrody, w świecie, który cofnął się nagle o kilkanaście wieków. Poznaje tam smak niefałszowanej, autentycznej miłości do Rosario, indiańskiej dziewczyny, jakże różnej od ekscentrycznej pseudointelektualistki Mouche-kochanki bohatera, czy też wiecznej zaaferowanej aktorki Ruth-jego żony.
[Czytelnik, 1973]