(0 szt)
zł
zobacz koszyk
dobry, okładka z niedużymi otarciami i przygięciami, blok książki pożółkły od zewnątrz i lekko przybrudzony, nieco pożółkły papier, strona przedtytułowa ze śladem po przygięciu przy bocznej krawędzi
Europa, jaką znamy, przestaje istnieć, jej kultura i cały dorobek intelektualny przechodzą do historii. Nie zniszczył jej żaden naturalny kataklizm, nie unicestwiła wojna nuklearna. Ten proces narastał od pokoleń i stara cywilizacja umiera podobnie jak antyczny Rzym. Erozję dawnego porządku przyspiesza feministyczny reżym narzucający ultrahumanistyczne zasady, które mają uszczęśliwić ludzkość, a przede wszystkim imigrantów z przeludnionych krajów Afryki i Azji. "Postępowy" rząd zapewnia im socjal na najwyższym poziomie i toleruje ich okrutne, plemienne obyczaje. Rdzenni Europejczycy stali się obywatelami drugiej kategorii. Do tych pogardzanych wyrzutków należy Hubert Jugenmann, kapitan lotnictwa, rodowity berlińczyk, któremu nowy system odebrał możliwość wykonywania zawodu. Nikomu już nie zależy na ludziach takich jak on: w tym dramacie są tylko zużytą, niepotrzebną dekoracją.
Jesteś biały? Jesteś wykształcony? Jesteś mężczyzną?
W poprawnym politycznie świecie nie ma miejsca dla takich jak ty!
Katolik, protestant, ateista - nieważne. Jak śmiertelnie przerażony szczur przemykasz się uliczkami Berlina, Londynu czy Warszawy. W Europie XXI wieku rytm życia wyznaczają zawodzenia muezinów. Zachodnia cywilizacja gnije i upada - to efekt wprowadzenia przez zwycięskie feministki Wielkiego Planu Zrównania Szans. Metropolie zamieniają się w slumsy, którymi rządzą gangi imigrantów z Trzeciego Świata. Sądy sprawuje Wielka Mądra Bawolica, a standardowy wyrok dla autochtona to dziesięć lat obozu resocjalizacyjnego i dwadzieścia mlecznych krów grzywny - dziesięć dla Mądrej Bawolicy i dziesięć dla szlachetnych synów pustyni.
Kapitan Hubert Jugenmann przez wiele lat dostarczał pomoc humanitarną do najuboższych rejonów świata, ale w Nowej Europie traktuje się go jak nieuleczalnie chorą męską szowinistyczną świnię.
Nad Europą rozbrzmiewa pożegnalne requiem.
[superNowa, 2007]