(0 szt)
zł
zobacz koszyk
dobry, obwoluta z otarciami, niedużymi przybrudzeniami i trochę podniszczonymi krawędziami, podklejana w kilku miejscach od spodu, na grzbiecie i bloku książki ślady czytania, nieco przybrudzony blok książki
Obwolutę, okładkę i kartę tytułową projektował - Władysław Brykczyński.
* * * * * * *
Czytelnicy często pytają o stosunek fikcji i prawdy w powieści. Sto koni do stu brzegów również wywołać może podobne pytania. Ile w tym prawdy? Czy na przykład podczas II wojny światowej Polacy rzeczywiście utrzymywali kontakty z Japończykami? Ktoś może zauważyć: Wiedeń w ogóle nie był bombardowany w 1943 r., lecz dopiero 12 kwietnia 1944 r.
Gdy przed laty wydałem Piątkę z ulicy Barskiej, niektórzy czytelnicy pytali mnie: „Skąd pan wiedział, że ta historia wydarzyła się w naszym mieście? Był pan już u nas?”. Zapewniam solennie, że w tym mieście nigdy przedtem nie byłem, że historii pięciu chłopców nie wyszperałem w aktach sądowych – wymyśliłem ją sam. Nawet ulica Barska w książce znajduje się na warszawskiej Ochocie, zaś w filmie – na Starówce. Nie jedna taka Barska była w naszym kraju. Po prostu żyłem w Polsce w tamtych powojennych latach i – jak gąbka – nasiąkałem wszelkimi wydarzeniami, które potem zasilały wymyśloną już fabułę.
Podobnie i w Stu koniach.... Nie wiem, czy istniał akurat taki Bogdan Mayer – ale iluż młodych polskich kurierów (sam byłem jednym z nich) wędrowało między Warszawą a Londynem, przez wszystkie kraje Europy. Wszędzie znajdowali pomoc ludności, wszędzie narażeni byli na prześladowania i prowokacje gestapo. Nie wiem, czy jakikolwiek kurier przewiózł próbkę metalowego stopu, ale wiem, że niejedna wykradziona Niemcom tajemnica tym szlakami przekazana została aliantom, choćby rakieta V-2.
W Stu koniach... wszystko zostało wymyślone – lecz z elementów prawdy. Laufer działał rzeczywiście, choć pewnie inny był jego koniec. Autor każdej powieści ma pełną swobodę przekształcania rzeczywistości zgodnie ze swoimi pisarskimi potrzebami. W powieści prawda przemienia się w fikcję, a fikcja pozwala lepiej zrozumieć prawdę.
Kazimierz Koźniewski
[Czytelnik, 1980]